wtorek, 18 sierpnia 2015

Rozdział 3

Roberta: Pięknie wyglądasz, Cande!
Cande: Mów za siebie. Nie wiem czy...
Roberta: Przesadzasz. 100%, że mu się spodobasz. Zresztą każda "chwilę" mu się podoba. Ale kto wie, może to coś poważnego?
 Szturchnęłam ją.Wszedł Diego.
Diego: Gotowa?
Roberta: Puka się! Normalnie brak kultury.
Diego: Zamknij się. Cande?
Cande: Tak, gotowa.
 Wziął mnie za rękę i wyszliśmy z pokoju.
 *~Na miejscu~* 
Cande: Co chciałeś?-popatrzyłam na niego.
Diego: Spotkać się z tobą, poznać cię bliżej.
Cande: Nie mogłeś w szkole? Tam też możesz mnie poznać-usiadłam na ławce.
Diego: W szkole jest mój ojciec. Tam nie moglibyśmy.  BEZ ŻADNYCH SKOJARZEŃ.
Cande: ...
Diego: Nie mów, że masz skojarzenia.
Cande: Wcale nie mam. Wcale.
 W tym momencie pożałowałam swojej odpowiedzi- Diego wziął mnie na ręce.
Cande: Co... CO TY ROBISZ?!
Diego: Wziąłem cię na ręce. I zamierzam coś zrobić-poszedł w kierunku jeziora.
Cande: NAWET SIĘ NIE WAŻ!
Diego: Wolisz mnie pocałować czy wylądować w jeziorze?
Cande: ... Wolę wylądować w jeziorze.
Diego: Jak wolisz!-szybko złapałam się jego szyi- Nie, Cande! Nie ma tak!
Cande: Możesz skoczyć ze mną!
Diego: Nie chcę być mokry.
Cande: Mówisz jak baba.
 Po tych słowach Diego skoczył ze mną do jeziora. Szybko wypłynęłam i wyszłam.
Cande: Idiota!
Diego: Ty mi kazałaś!
Cande: Nie musiałeś mnie słuchać.
Diego: Na następny raz zapamiętam. W ogóle, ładnie wyglądasz w mokrej sukience-uśmiechnął się.
Cande: ... Zboczeniec.
Diego: Zawsze i wszędzie!-popatrzył się w prawo i znieruchomiał.
Cande: Co się stało?-popatrzyłam na niego.
Diego: Nic. Zupełnie nic.
Cande: Diego. Mów co się dzieje inaczej stąd pójd...-pocałował mnie. Chyba śnię...
  Po chwili oderwałam się. W tym samym momencie podszedł do nas na oko 50 letni facet w garniturze z dwoma... ochroniarzami? Prawdopodobnie.
Diego: Cześć, tato...
OD: Witaj, synu. Witaj...
Cande: Cande Molaria... Miło mi...-powiedziałam nieśmiało.
OD: Jesteś w związku z Cande?-popatrzył na Diega.
Diego: Tak, jestem z Cande.
 ... Że co? Nie, ja się nie zgadzam.
Cande: Przepraszam, ale...
Diego: Nie tłumacz, Candy. Tata zrozumiał.
OD: Tak, zrozumiałem. Odprowadź ją do akademika i wróć prosto do domu. Będziemy musieli porozmawiać.
Diego: Dobrze.
  Gdy ojciec Diego wszedł do samochodu i odjechał popatrzyłam na "mojego chłopaka" morderczym wzrokiem.
Cande: Co ty mu powiedziałeś? JESTEŚMY W ZWIĄZKU? Odbiło ci?
Diego: Musiałem jakoś się ochronić chociaż trochę! Poza tym- powiedziałem tylko.
Cande: Jasne. A potem będzie się pytał.
Diego: Słuchaj. Ustalmy tak: przed nim udajemy parę. Jak go nie ma- nie jesteśmy parą, wracamy do znajomości.
Cande: Okej.
Ciekawe jak długo to będzie trwać pomyślałam.
*~W akademiku~*
Roberta: Jesteś z nim w pseudo związku... Zależy mu na tobie! 
Cande: No chyba nie. 
Roberta: No chyba tak! Żadna nie nazwała go zboczeńcem ani idiotą. Poczuł się doceniony i się zakochał. To prawdziwa miłość!
Cande: Taaak. Na pewno. Z nim? Nie.
Roberta: Kiedy się przyznasz, że się w nim zakochałaś?
Cande: Nie przyznam się, bo się takie coś nie zdarzyło. 
Roberta: Jasne!-rzuciła we mnie poduszką. Zaczęła się walka na poduszki aż nagle wszedł...
*** 
Aż nagle wszedł...
No właśnie, kto?
Macie jakieś pomysły?
Do kolejnego rozdziału, koteły!

sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 2

Obudziłam się o 7, czyli miałam jeszcze czas na ogarnięcie się. Wstałam, ubrałam się w mundurek (krótka spódniczka nie dla mnie, ale cóż... Trzeba) i wyszłam z pokoju w kierunku 4 klasy. Miałam nadzieję, że spotkam Robertę, bo jest na razie najnormalniejszą osobą którą poznałam w tej szkole. Niestety, moje szczęście jest ograniczone więc zamiast Roberty-wpadłam na Diega.
Diego: Hej Candy!
Cande: Naucz się: Cande. Nie Candy.
Diego: Jasne, jasne. Candy, powiedz czy...
Roberta: Uuu! Wiedziałam, wiedziałam, że spotkasz się z Cande! A ona, nie może się oprzeć twemu urokowi, Diegito!
Cande: Cco... To nieprawda! Chodź, Roberta-pociągnęłam ją za ramię i poprowadziłam w stronę klasy lecz ona się wyrwała.
Diego: Cande, powiedz... Masz wolny wieczór?
Cande: Nie mam.
Roberta: *w tym samym czasie co Cande* Ma wolny wieczór!
Diego: To co w końcu?...
Cande: Nie mam.
W tym momencie zadzwonił dzwonek. Wszyscy weszli do klasy wraz z nauczycielem etyki i dyrektorem.
Dyrektor: Dziś dołączyła do was nowa uczennica Cande Molaria. Cande, opowiedz coś o sobie. Czym się interesujesz?
Diego: Wiadomo, że mną!
 Na te słowa zarumieniłam się TROCHĘ przez co Roberta ledwie powstrzymała śmiech (myślę, że ona tylko to zauważyła gdyż reszta klasy była zajęta sobą).
Dyrektor: Diego, to nie jest śmieszne! Cande, dalej. Opowiedz o sobie!
  Cóż... Zaczęłam krótką opowieść czym się interesuję. Potem usiadłam na miejsce (niestety, znajdowało się przy ścianie, po prawej stronie Diega... ale na szczęście za mną siedziała Roberta), dyrektor wyszedł i zaczęła się lekcja.
   Dzwonek zadzwonił, była przerwa. Wstałam, wyszłam i czekałam na Robertę (nauczyciel etyki chciał z nią bardzo poważnie porozmawiać gdyż niewłaściwie zachowywała się na lekcji).
   Po pięciu minutach Roberta wyszła z klasy.
Roberta: Interesujesz się Diegiem, hę?
Cande: Nie. Nigdy.
Roberta: To czemu się zarumieniłaś?-uniosła brew do góry.
Cande: Dziwnie się poczułam po prostu...
Roberta: Bo ja ci uwierzę. Chodź, poznasz Jose i Lupitę.
  Podeszłyśmy do dwóch dziewczyn, które były obok schodów.
Roberta: Jose- Cande, Cande- Jose, Lupita- Cande, Cande- Lupita.
Lupita: Miło mi!-uśmiechnęła się promiennie.
Jose: Miejmy nadzieję, że będziesz ogarnięta! I, że ogarniesz nas. Robertę w szczególności, ona...
Roberta; Kłamstwa, wszędzie kłamstwa! Poza tym- Cande jest nieogarnięta, bo się w Diego zakochała-uśmiechnęła się zawadiacko.
Cande: Wcale nie! To, że...
Roberta: Rumieniec na lekcji mówi sam za siebie. Nie wykręcisz się Molaria, oj nie!
Lupita: Przyznaj się mu do swoich uczuć!
Jose&Roberta: Jemu? Jemu nic mówić nie można!
  Lupita lekko się zmieszała, a ja zamyśliłam się. Jednak z zamyślenia wyrwał mnie przechodzący obok Diego.
Diego: Hej, Cande. Chciałbym dzisiaj...
Cande: Mówiłam, że nie, Diego.
Diego: Jutro? Jutro wieczorem? Proszę, to ważne.
Cande: Diego, czy ty nie rozumiesz, że...
Roberta: Cande, pójdź z nim dzisiaj. Co ci szkodzi? Nic! A przynajmniej da ci spokój.
Diego: No właśnie-uśmiechnął się czarująco do mnie.
Cande: Yhh... No dobrze.
Diego: Przyjdę po ciebie o 18. Wrócimy o 20-odszedł w stronę chłopaków z 4.
Roberta: Cande ma randkę z Diegiem, jak każda, nananananana!
Cande: Bo mnie w to wkręciłaś, nanananana!
Roberta: Cande, widać, że się w nim zakochałaś. Nie powiesz, że nie.
Cande: Nie zakochałam się w nim. Zrozum to.
Roberta: Jaaasneee. I tak ci nie uwierzę w tej sprawie.
Cande: Rozumiem...
*~Po lekcjach, godzina 17:30~*
Nie wiedziałam co ubrać. Jednak Roberta i Lupita pomogły mi wybrać sukienkę. Nie byłam zadowolona, bo do końca nie znałam Diega, ale cóż...
***
Moje koteły (w szczególności Julia)!
Rozdział drugi, randka Diega i Cande?
Jak myślicie, będzie coś z tego...
Czy nie? 
Iza polsatem (jak zawsze)
Do rozdziału trzeciego (mogę wam zdradzić jedno- będzie się działo!)
***

czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 1

Już jestem. Jestem w środku szkoły moich marzeń z walizką. Totalnie zagubiona. Nie wiem gdzie mam pójść. Patrzę na grupkę chłopaków, myślę  Może oni mi pomogą. Podchodzę do nich z nadzieją, ale jakaś dziewczyna bardzo szybko mnie stamtąd odciągnęła.
JakaśDziewczyna: Zwariowałaś? Nie podchodź tam NIGDY gdy jesteś nowa.
Cande: Ja rozumiem, ale... Czemu?
JakaśDziewczyna: Są nieobliczalni. I mogą ci coś zrobić. Tak w ogóle, to Roberta jestem.
Cande: Cande...-uśmiechnęłam się lekko
Roberta: Chodź, pokażę ci twój pokój. A raczej NASZ pokój!
Cande: Nasz?...
Robeta: Tak. Mieszkasz ze mną, Jose i Lupitą, ale je poznasz później- poszła w stronę pokoi, a ja za nią.
  Nagle... Ktoś na mnie wpadł. Dosłownie. Leżał na mnie.
JakiśChłopak: Cholera, mogłabyś bardziej uważać-wstał i się otrzepał. Gdy spojrzał na mnie natychmiast podał mi rękę.
Roberta: Nagła zmiana gdy nowa dziewczyna na horyzoncie?-uniosła brew do góry, powstrzymując śmiech.
JakiśChłopak: Owszem. Diego-uśmiechnął się czarująco.
Cande: Ca... Cande-wstałam z jego pomocą.
Diego: Cande, Candy... Cukiereczek! To w sumie prawda, bo jesteś słodka...
Roberta: Can... de... Wchodź do pokoju...-wybuchnęła śmiechem.
Cande: ... Mhm.
  Weszłam do pokoju i było... Naprawdę ładnie.
Roberta: Cande, tam jest twoje łóżko-pokazała na łóżko z zieloną pościelą. Obok było takie same.
 Położyłam walizkę obok swojego łóżka.
Roberta: Łóżko obok jest moje, a tamte po drugie stronie są Jose i Lupity.
Cande: A tamten chłopak... Kto to był?
Roberta: Nie mów, że ci się spodobał.
Cande: Nie, ale wolę go znać.
Roberta: Diego Bustamante, syn sławnego polityka i modelki. Twierdzi, że może mieć każdą i na razie mu to wychodzi. Zawsze interesuje się nowymi dziewczynami... Nie zwracaj uwagi na jego zaczepki, komplementy itede, okej? Będzie lepiej dla ciebie.
Cande: Dzięki. Będę na niego uważać. Nie chcę kłopotów-usiadłam się na swoje łóżko.
Roberta: I tak trzymać!
Cande: W ogóle... Opowiesz mi coś o sobie?
Roberta: Córka sławnej piosenkarki pop- Almy Rey. Tyle wystarczy. A ty?
Cande: Mój tata jest scenarzystą, mama aktorką. Nie są aż tak "sławni" żebyś mogła o nich słyszeć.
Roberta: To nic! Kocham aktorki. Poznaj mnie z twoją mamą, od razu stanie się sławna!-zrobiła dziwny gest rękoma, zaczęłam się śmiać, a ona wraz ze mną.
Roberta: Pokażę ci inne miejsca. Chodź-podniosła się i poszła w stronę drzwi, ja wraz z nią.
  Roberta oprowadzała mnie po różnych miejscach, mówiąc kto tutaj przebywa i w jakich porach można tu przyjść żeby nie spotkać Diega (dodała, że epizodycznie w tych porach się pojawia, ale rzadko).
JakaśDziewczyna: Nowa! Jejku... Muszę cię dodać do mojego projektu. Wyglądasz strasznie!
Cande: Ha?...
Roberta: Mia, spadaj. Ona w przeciwieństwie do ciebie ma mózg i nie spotykała się z Diegiem.
Mia: "Spotykała" to czas przeszły!
Roberta: Jak dobrze, że chociaż to wiesz. Chodź dalej, Cande.
Mia: Hej, czekajcie! Cande, jesteś nowym celem Diega czy może się w tobie naprawdę zakochał?
Roberta: ONA nie zna JEGO, bo jest NOWA zrozum to. A ON nie zna JEJ, bo nie miał okazji poznać jej bliżej i nie będzie miał. Chyba, że w moim towarzystwie. Chociaż, może Cande się nie posłucha i się z nim potajemnie spotka, wszystko możliwe!
 Szturchnęłam ją na co ona się zaśmiała krótko i poszła w stronę pokoju. Ja jednak usiadłam się na leżaku i zaczęłam myśleć Czemu akurat tutaj chciałam się uczyć.